Obmyślając trasę na tegoroczny urlop w Italii, przeczesałem internet i oczywiście znalazłem sugestie, które sprowadzały się tak naprawdę do dwóch głównych kanałów drogowych. Brzmiały one: Polska zachodnia trasa przez Niemcy, Austrię, natomiast Polska wschodnia generalnie Słowacja/Czechy, Austria. Potem są możliwe różne kombinacje tych tras. To wszystko możemy oczywiście odczytać z map. Niestety nie trafiłem na recenzję kogoś, kto konkretnie danymi trasami jechał. Postanowiłem więc sprawdzić oba warianty i podzielić się moimi odczuciami.
Jako że podróżowaliśmy rodzinnie trasa wyjazdowa jak i powrotna została podzielona na dwie części. Założenie że w pierwszy dzień jedziemy około 800 km w kolejny resztę czyli około 600 km (Start Świebodzin, cel Rimini) . Noclegi wytypowałem w Austrii.
Etap pierwszy Świebodzin- Innsbruck rozpoczęliśmy w piątek rano (jak się okazuje podczas podróży do/z Włoch dni tygodnia są ważne ponieważ urlopowicze zmieniają się najczęściej w soboty i wtedy jest spory ruch w obie strony). Ze Świebodzina skierowaliśmy się do Gubinka potem już wjechaliśmy na autostradę w okolicach Cottbus i standardowo do Monachium, następnie przez Kufstein autostradą do Innsbrucku. Droga okazała się szybka, łatwa i przyjemna. Do celu w Austrii dotarliśmy bez pośpiechu po ponad 9 godzinach podróży (wliczam w to przerwy). W kierunku Austrii nie było żadnych korków natomiast na przeciwnym pasie autostrady na wysokości Rosenheimbył potężny korek (były to okolice godziny 16.30).
Sobota rano, z Innsbrucku kierujemy się na przełęcz Brenner następnie po włoskiej stronie autostrada do Verony, Bolonii i ostatecznie do celu, czyli Rimini. Nasza nawigacja w Mercedesie V ustawiona w tryb dynamicznego obliczania trasy z abonamentenTraffic (supportTomTom), zszokowała mnie pierwszy raz tuż za granicą austriacko-włoską, kiedy to pokazała że pozostałe 450 km będziemy jechać 7 godzin. Czarnej wizji dopełnił pełen samochodów, stojący w korku pas do Brenner (godzina 9.30 rano!). Jednak szybko ten czas skrócił się do 5 godzin, kiedy to miły głos nakazał mi zjechać z autostrady i rozpocząć jazdę drogami lokalnymi. W sumie jechaliśmy wzdłuż autostrady i widzieliśmy korek od jakiego uratowała nas elektroniczna mapa. Po jakimś czasie wróciliśmy na autostradę A22 i jakieś 20 kilometrów przed skrzyżowaniem z A14 ponownie, zgodnie za wskazówką maszyny zjechaliśmy na drogi lokalne. Okazało się że tuż przed węzłem A22/A14 był duży karambol i szczęśliwie udało się nam go ominąć. Dalsza droga przebiegła już bez przeszkód.
Trasę powrotną postanowiłem pojechać przez Austrię i Czechy. Startowaliśmy w sobotę rano i obawiałem się że podróż do noclegu w Linz będzie długa. Jednak ponownie okazało się że nawigacja jest tak zaawansowana, że nie staliśmy w żadnym korku. Autostrady wcale nie były tutaj rozwiązaniem. Z Rimini pojechaliśmy lokalną drogą w kierunku Wenecji, następnie zjazd w Portogruaro i podróż lokalnymi drogami aż po ominięciu Udine wjazd na autostradę A23, w kierunku Austrii. Bez korków, bez spowolnienia i wśród pięknych widoków lokalnych włoskich miasteczek. Oczywiście prędkość podróżna spadła w związku z ograniczeniami do 50km/h w obszarach zabudowanych. Odcinek Tarvisio-Villach pełny pięknych widoków i tuneli przejechaliśmy płynnie. W samej Austrii nawigacja skierowała nas na trasę S37>317>114>A9>A1 do docelowego Linz. Powiem Wam że trasa piękna, widoki zapierające dech w piersiach a zjazd trasą 114 do miejscowości Trieben, spowodował dyskomfort moich pasażerów siedzących z tyłu . Droga do Linz dla mnie jako kierowcy była wspaniała, jednak rodzinka stwierdziła że była ona bardziej męcząca niż autostrady.
Z Linz w niedzielę rano prawie pustymi drogami udaliśmy się do Czech, przez Czeskie Budziejowice drogą numer 3 do Pragi. Pod Pragą droga jednopasmowa zmieniła się w autostradę, następnie dwupasmowa droga szybkiego ruchu do Liberca i tam lokalne asfalty do Zgorzelca. Granice z Polską przekroczyliśmy w Zawidowie. W Polsce autostradą A4 do Bolesławca i potem już krajówkami do Świebodzina.
Reasumując podróż do Rimini miała 1380 km, podróż powrotna natomiast 1280 km. Jednak z powodu że dużo trasy powrotnej przebiegało drogami krajowymi, czas podróży był relatywnie (około 2 godzin) dłuższy. Należy również pamiętać o kosztach. W Niemczech autostrady są (póki co) bezpłatne, w Austrii i Czechach obowiązują winiety, we Włoszech opłaty na bramkach. Do tego dodać należy tunele. Nie policzyłem tego dokładnie ale wydaje mi się że droga powrotna była trochę droższa od tej przez Niemcy.
Co polecam? Dla tych, którzy chcą dotrzeć szybko do celu we Wloszech (teoretycznie szybko, ze szczęściem do ominięcia korków) polecam drogę autostrada przez Niemcy i potem Brener. Ci, którzy maja dużo czasu i lubią „rozglądać się” podczas drogi, bardziej będą zadowolenia z trasy przez Czechy.
Aha, polecam jednak nowoczesną nawigację. Z obecnymi algorytmami, dobrymi, aktualnymi mapami potrafi zaoszczędzić nam dużo czasu. Takie nawigacje są dość drogie (500 zł+), no ale CZAS TO PIENIĄDZ.