Człowiek uczy się całe życie i dopóki czegoś nie spróbuje, nie powinien myśleć, że tego nie lubi.
Ja tak miałem z samochodami typu kabriolet. Jakoś tak z założenia, miałem wewnętrzne przekonanie, że samochód bez dachu to zupełnie nie moja bajka. Aż pewnego dnia doświadczyłem tego, o czym z taką ekstazą rozprawiają samochodowi easy riders. Powolny cruising, wiatr we włosach, zjarana słońcem twarz i łokcie oraz odczucie kierowcy otwartego bolidu wyścigowego (chyba), czyli nisko przy drodze, bez dachu nad głową, dość ciasno (ale przytulnie). Bliskość pasażerki w takim samochodzie pozwala przeżywać podróż w zupełnie innym wymiarze.
Pomimo miłości do kilku automobilowych marek, jestem zdecydowanym wyznawcą kultury ABARTH. Sportowy styl we włoskim wydaniu, zadziorność niepozornego samochodu, zdziwienie wyprzedzanych kierowców zwykłych, ale szybkich samochodów. Dlatego też swoją przygodę z kabrioletem rozpocząłem od ABARTH 124 SPIDER, takiego nowoczesnego nawiązania do klasycznych rajdowych spiderów Abrath z lat siedemdziesiątych. No i wpadłem, po uszy.
Oczywiście napisać trzeba otwarcie, że delektując się tym frutti di mare, poczujemy dość mocny posmak sushi. ABARTH 124 Spider to właśnie takie włoskie doprawienie japońskiej technologii. MAZDA MX5 jest tutaj bazą, zmieniamy przód, tył, trochę linię boczną, doprawiamy to silnikiem 1.4 Turbo o mocy 170 KM, zmieniamy zupełnie nastawy zawieszenia na bardziej agresywne, szperujemy dyfer (tylny napęd oczywiście), tło obrotomierza traktujemy krwistą czerwienią, dorzucamy hamulce brembo i na koniec wszystko finezyjnie przyozdabiamy jadowitymi skorpionami. Dla mnie MX5 mogło by nie istnieć (choć tutaj oczywiście jest ważnym elementem). Dodatki tak doskonale dopasowane tutaj przez ABARTH, powodują że ten samochód naprawdę stał się wnukiem ABARTH Spider z najlepszych rajdowych czasów (oczywiście dzisiejszy 124 Spider również został homologowany w rajdowej klasie RGT i z powodzeniem startuje w FIA ERC – mazdy MX5 tam nie zobaczycie 😉 ).
Jeżeli chodzi o technikę, nie będę się tutaj rozpisywał. Dla mnie ten samochód, w swojej klasie jest samochodem doskonałym. Świetnie przyspiesza (170 KM i masa około 1000kg), doskonale się prowadzi (jak to roadster), jest wygodny (co wcale nie jest takie oczywiste w tych rozmiarach nadwozia), cudownie brzmi (o tak wydech RECORD MONZA zachwyca, polecam zawsze doposażyć ABARTH w to akcesorium), zabójczo hamuje (Brembo – ta marka tutaj wystarczy), fajnie gra (system dźwiękowy BOSE) – tutaj zatrzymam się na dłuższą chwilkę, BOSE ma głośniki zabudowane w zagłówkach, gra bardzo dobrze i najważniejsze, w momencie kiedy używamy zestawu głośnomówiącego wyłączne są wszystkie głośniki i naszego rozmówcę słyszymy tylko w zagłówku kierowcy, super temat – przechodnie nas nie podsłuchają przy otwartym dachu.
Oczywiście zauważyłem także kilka wad, brak schowków w drzwiach (przynajmniej nic się nie wala), brak schowka przed pasażerem (i słusznie nie będziemy mu przeszkadzać jest schowek pomiędzy siedzeniami), mały bagażnik ma tylko 140 l pojemności (mały? Po co większy, jak jedziesz na wycieczkę wystarczy karta kredytowa, espresso w przydrożnym barze nie jest drogie, a koszulkę dokupisz sobie w designerskim outlecie – w ostateczności na dodatkowym bagażniku na klapie przytroczysz skórzaną torbę). Tak… wszystkie wypisane wady dodają mu bezapelacyjnie uroku, to prawdziwe turismo, do cieszenia się drogą, podróżą, słońcem i widokami górskich przełęczy. W ostateczności zamkniesz dach i razem z pasażerką poczujesz się jeszcze przytulniej w kabinie ze wstawkami z alkantary i delikatna muzyka Bocellego w tle.
ABARTH w Polsce sprzedaje tylko dwa modele samochodów, ABARTH 500 gdzie 180 KM to najwyższa moc w modelu 595 Competizione i własnie ABARTH 124 Spider. Ja osobiście się z tego cieszę, dokładnie te samochody to przyszłe klasyki, nie sprzedaje się tego masowo, a 124 Spider właśnie został wycofany z produkcji. Kilka nowych egzemplarzy jest jeszcze do kupienia w Polsce. Mi osobiście ABARTH 124 Spider się tak spodobał, że jako zabawka do Slow Ride Turismo (ależ wymyśliłem określenie #trendsetter 😊 ) zagościł w moim garażu na stale. 595 Competizione pewnie jest małym agresorem, zobaczymy… miejsce w swoim garażu jeszcze mam.
Tak naprawdę Porsche 911 jest w naszym kraju więcej niż ABARTH’ów – tak więc kto tu jest niszowy czytaj ekskluzywny 😉. A Ty kupiłeś już swojego Abartha?
PS Zakochałem się w tej marce i jestem Abarthisti, chcesz do mnie dołączyć zapraszam do polubienia fanpage ABARTH CLUB POLAND na facebook – tam dowiesz się więcej o tej inicjatywie.
Ciao! Ci vediamo!