Dziś mija dokładnie dwa miesiące jak żyję z moim kolejnym #Subaru #STI. Na tą chwilę licznik przebiegu wskazał 5890 kilometrów, wspaniałych dających frajdę jednostek metrycznych przejechanych niebieskim samochodem.

Od momentu odbioru w Krakowie Subarak przejechał zapoznanie z trasą Rajdu Rzeszowskiego, zapoznanie z trasą niemieckiej rundy WRC- ADAC Rallye, kilka rodzinnych wycieczek, wyjazdów po zakupy i jeden ślub, pozdrawiam tutaj Kasię i Rafała. Samochód dotarty płynnie, po tym okresie (około 4000 km) osiągnął licznikowe 262 km/h na dłuższym odcinku niemieckiej autostrady. Komputer pokazał wtedy średnie spalanie na poziomie (tylko) 21 litrów na 100 km. W ogóle średnie spalanie z całego tego okresu to 11,8 l/100km. Wynik ten uważam za bardzo dobry jak na trzystu konny samochód.

20140915_081501

Co w nim lubię? Taak dobre pytanie, po doprowadzeniu do pełnej wiochy (w przypadku Subaru STI definicja pełnej wiochy to – duży szpoiler tył, złote felgi, zmiana wydechu) to lubię w nim prawie wszystko. „Prawie” zdefiniuję krótko – brak centralnego obrotomierza i za mocno cywilne siedzenia. Reszta w odniesieniu do poprzednich modeli a zwłaszcza 2008-2012, którymi miałem frajdę jeździć POWALA!!! Dokładnie tak to nazwę, to przepaść. Wnętrze, sprzęt grający (HarmanKardon) komputer pokładowy, sposób w jaki otwierają się drzwi dając doskonały dostęp do tylnej kanapy, wielkość bagażnika, widoczność zza kierownicy, użyte materiały, koło kierownicy. Te zmiany odnajduje na mocny plus.

Mechanicznie, w moim odczuciu jest identyczne jak sedan 2011, tak samo wchodzą biegi, tak samo pracuje motor, identycznie stukają klocki w hamulcu – czuję się jak w domu. Inne natomiast są odczucia z jazdy, jest twardszy, pewniejszy na drodze, wspomaganie ma mniejszą siłę – mi się podoba. Złapałem się na tym, że jak był seryjny wydech, bardzo lubiłem zanurzyć się w muzykę i toczyć się po drodze (zużycia 7,8l/100 km). Ale ok zejdźmy na ziemię, jak wszedł catback Hayward&Scott to już mam normalne 12-13 litrów i nie zanurzam się w radio, teraz upajam się basem boksera.

Czy wymieniałem olej po 3000 km ? Nie. Oczywiście są legendy, oczywiście mój zaufany serwis mi to doradzał, jednak sprawdzam olej regularnie, na bagnecie jest czysty, więc postanowiłem że będę go doglądał zgodnie z instrukcją i zmienię wg niej, czyli po 15.000 km. Nie będę się już z STI pieścił, to samochód jak każdy inny i jak każdy inny będzie traktowany. Czy będą problemy z 2,5T, nie wiem…w hatchu miałem po 67tys km w sedanie nie miałem do 57.000 i z tego co wiem (kolejny właściciel to mój znajomy) na razie jeździ bezproblemowo.

20141004_204634Jest jeszcze coś, co świadczy o tym że SUBARU to stara, dobra szkoła. Instrukcje obsługi załączone z samochodem. Dwie świetne księgi. Jedna do audio i navi a druga do samochodu. Kilka dni fascynującej lektury. W nowym Mercedesie V instrukcja wgrana jest do komputera samochodu. Nie przeczytałem jej, nie chciało mi się tak długo siedzieć w aucie.

Na tą chwilę tyle. Kręcimy dalej kilometry na koła i jeżeli stanie się coś niedobrego, to Wam napiszę. Jeżeli wszystko będzie ok, to widzimy się z STI na blogu przy 15.000 km.

PS. Jak zmieniacie felgi, nie zapomnijcie o czujnikach pomiaru ciśnienia w oponach, inaczej na desce zaświeci się żółta kontrolka systemu TPMS… można z tym jeździć.