Mówią że jak raz posmakujesz, to już nigdy nie możesz zapomnieć…
Motorsport, to dziedzina sportu, w której zakochałem się ponad dwanaście lat temu. Wsiąkłem w środowisko, posmakowałem rywalizacji a przede wszystkim organizacji imprez i eventów związanych z rajdami. Niestety po kilku próbach walki o czas stwierdziłem że nie jestem wyposażony w talent superkierowcy, a szlifować mnie jako nieoszlifowanego diamentu najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało.
Jeżeli dodać do tego ograniczone możliwości budżetowe, naturalnym stało się, że pozostałem weekendowym kierowcą.
Weekendowym to znaczy, że w każdy weekend w jaki odbywały się zawody Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, wsiadałem do mojego Subaru STI z numerem zero i otwierałem odcinki specjalne dbając z kolegami z ekipy o bezpieczne rozegranie zawodów.
Szczytem moich osiągnięć w motorsporcie było prowadzenie Subaru z numerem 0 w niemieckiej rundzie WRC ADAC RALLYE DEUTSCHLAND. Wracam do tego z rozrzewnieniem…od tego czasu nie usiadłem do samochodu z klatką i sprzedałem moje rajdowe SUBARU STI RA
W ostatni weekend (21.08.2016) w Sopocie, znów poczułem klimat. Runda GSMP, krótka oglądara, starzy dobrzy koledzy…znów poczułem zew…walczę z tym.
Może by tak zbudować jakieś starsze 911 i jeździć dla frajdy? Walić wyniki, już nie ta psycha i nie ten refleks, ale może jakiś Gentelman’s Driver Club ?
Kto wie…kto wie…kaski wciąż stoją na półce…