Nigdy, ale to nigdy nie jeździłem tym segmentem. Mercedes GLE Coupe to takie trochę wydumane połącznie Utility i Coupe właśnie. No ale skoro konkurenci kombinują w tym kierunku, Mercedes raczej nie mógł zostawić pola. Co z tego wyszło? Według mnie dość ciekawa kompilacja stylu i użytku.
Samochód zabił mnie konfiguracją, jedną z najbardziej niepraktycznych i jednocześnie najpiękniejszych jaką widziałem. Wielkie 21” felgi AMG, białe siedzenia DESIGNO i pełne obszycie skórą oraz alcantarą, na szczęście czarną. Czemu to jest niepraktyczna konfiguracja? Dwudziestojednocalowe koła kierują samochodem, a piękna biała skóra wymaga pieszczotliwej pielęgnacji, aby utrzymać ją w stanie, w którym będzie cały czas szokować swoim urokiem. Nie jest to łatwe.
Gdy ruszamy, jak wspomniałem już wcześniej, da się odczuć duży ciężar kół. Wiem może to dziwne, ale ja tak czuję samochód, jest taki trudny przy starcie i ciężko wpada w koleiny tudzież dziury. No cóż, coś za coś, piękno za zwinność. Przynajmniej na równych drogach tego nie czuć.
Wnętrze salonowe, meble KLER wyglądają przy tym słabo. Jak otworzyłem drzwi pierwsza myśl to było…o gosh mam takie brudne buty, a dżinsy noszę już drugi dzień, ależ one brudne, czy ja na pewno mogę tu wsiąść?
Wsiadłem, fantastyczny szklany dach (odsuwany), zapach skóry, przeszycia grubą nicią, to wszystko robi strasznie dobrą robotę. Jedno z najlepszych jakościowo wnętrz w samochodach jakimi jeździłem. Lepsze było tylko w mojej rajdowej Subaru RA, tam tylko metal i karbon 😉
Samochód jest doskonale wyciszony, po włączeniu, prawie wcale nie słychać dieslowskiego V6 o mocy ponad 250KM, naprawdę można się oddać słuchaniu Harman Kardon.
Na szczęście podróżowałem już nową klasą V Mercedesa, odnalazłem się dość szybko, choć jak widzę Command bardzo ewoluuje, na przykład ustawianie konturów siedzeń było w GLE już tylko w systemie, w poprzednich mercach to jeszcze były przyciski obok foteli. W ogóle system ma już wiele ustawień sterowania samochodem, reakcja wspomagania kierownicy, twardość zawieszenia, sposób sterowania silnika. Zamontowany na stałe tablecik dostarcza również różne dane. Wyświetla punkt przeciążeń, obciążenie amortyzatorów, a także chwilowe wartości mocy i momentu obrotowego. Generalnie ok, jazda dieslem jest dość nudna, jest czas sobie to poczytać. W AMG chyba też to wyświetla, tylko tam raczej nie będziemy tego oglądać, bo otaczająca nas rzeczywistość za szybko się zmienia. Ciekawe jak jeździ takie ciężkie AMG, chętnie bym spróbował jaki to ma sens.
Opadający dość ostro z tyłu dach, nie zabiera wcale dużo przestrzeni nad głowami pasażerów. Bagażnik…ze zdziwieniem oddaję, że jest relatywnie duży. Gdyby nie twarda deska, nie podnosząca się z klapą bagażnika, był by wygodniejszy do użycia. Najsłabszym jego punktem jest bardzo wysoka krawędź załadunku, jak masz ciężką walizkę, to masz raczej problemik. Przycisk otwierania bagażnika też jest w nietypowym miejscu, mianowicie obok lampek oświetlenia tablicy rejestracyjnej. Niby tak jak wszędzie, ale ta ramka jest dość nisko w zderzaku. Oczywiście otworzyć bagażnik można kluczykiem lub przyciskiem na drzwiach kierowcy. Wszystko to, aby nie zaburzyć pięknej linii tylnej klapy. Również aby ta tylna klapa pozostała pur, kamerkę cofania umieszczono pod znaczkiem Mercedesa. Dobry gadżet! Pamiętacie scenę jak R2D2 i C3PO idą do zamku Jabby w Gwiezdnych? Przy drzwiach wita ich właśnie kamerka cofania Mercedesa (patrz filmik). Ubawiłem się obserwując pracę tej maszyny.
System ledowych świateł ILS wycinający kontury aby nie oślepiać innych uczestników ruchu to jak zwykle mistrzostwo świata. Nie mam porównania do konkurentów, dlatego napiszę, że dla mnie jest (póki co) najlepsze oświetlenie drogi ever!
Największym (jedynym?) rozczarowaniem w tym samochodzie jest dla mnie skrzynia biegów. Pierwszy raz jeździłem z nową dziewięciobiegową skrzynią Mercedesa i akurat w tym samochodzie strasznie się jakoś gubiła. W trybie Controlled (Efficiency) lub sportowym potrafiła dziwnie zbić biegi szarpiąc przy zwalnianiu do jedynki, trochę gubiła się pomiędzy siedem i dziewięć. Temat rozwiązał łopatkowy manual, ale nie wszyscy lubią tak jeździć. Ze skrzynią siedmiobiegową mam przyjemniejsze wspomnienia.
Dziewięć litrów ropy na 100 km to wynik do osiągnięcia bez większych wyrzeczeń, czyli pomimo masy samochodu i większej mocy V6 niż dotychczas jest oszczędniej.
Porównując GLE do ML z 2011 roku, który był moim pierwszym Mercedesem, widzę przepaść. Przepaść technologii i dizajnu. Jak to dużo zmienia się w motoryzacji na naszych oczach i to w coraz krótszych okresach czasu.
Reasumując weekend z GLE Coupe, jest dobrze, bardzo dobrze. Jeżeli uważacie, że „zwykły” GLE jest za bardzo stonowany, bierzcie Coupe. Nie stracicie za wiele przestrzeni, ale samochód będzie bardziej hipsterski w odbiorze u sąsiadów.
GLE Coupe to prawdziwe coupe. Nie ma wycieraczki na tylnej szybie i gdyby Subaru BRZ parkujące obok postawić na dwudziestkach jedynkach, okazuje się, że GLE ma linie dachu jak prawdziwe sportowe coupe z pod znaku plejad.