Idąc za ciosem i korzystając z przychylności Salonu Mirosław Wróbel w Przylepie, wypożyczyłem na test kolejnego Mercedesa. Tym razem całkiem fresh, mały, zgrabny zapełniający nowy segment pomniejszonych SUV (crossover) model GLA. „Przyczajony tygrys, ukryty smok” pomyślałem patrząc na zaparkowane obok salonu auto. Wygląd samochodu rozbudził moją wyobraźnię, jednak opiekun szybko rozwiał nadzieje na zabawę. „Fajny nie?” powiedział, „tak wygląda” odparłem, „jaki silnik?” padło z moich ust zapytanie. I tutaj w sumie mógłbym zakończyć ten pełen emocji wstęp, no ale jedziemy dalej…
1,6 benzyna około 160 koni przód napęd, felga 19”, pakiet AMG, główne wyposażenie przyczajonego tygrysa. Smok niestety ukrył się tak głęboko że nie mogłem go znaleźć. Merca zabrałem na Rajd Karkonoski w Jeleniej Górze, taka szybka około pięciuset kilometrowa wycieczka. W sam raz aby poczuć moc nowości ze Stuttgartu.
Czyli jednak, jedziemy. Wnętrze, nie powiem robi wrażenie, nawet megapozytywne, duch SLS krąży wokół kierowcy. Zegary, dają obietnicę szaleństwa, tak samo jak kierownica, fantastycznie leżąca w dłoniach. Czerwona nić przeplatana na sterze, obietnicę szaleństwa pogłębia do tego stopnia że na początku nie zwracam uwagi na brak nawigacji, podstawowe audio i pozytywnie wielkie przeszklenie nad głową, które okazuje się otwieranym panoramicznym dachem.
Quasi sportowe fotele są wygodne i pomimo tego, że na pierwszy rzut oka wnętrze wydaje się małe, dość miło można się w nim poczuć, dokonując odpowiednich ustawień siedziska i kolumny kierownicy.
Kluczyk…przekręcam…fuck, nawet nie warczy jak AMG, wręcz nic nie warczy, tylko obrotomierz pokazał że motor działa. No cóż jak się nie ma co się lubi, to trzeba włączyć 7GTronic i nacisnąć pedał przepustnicy, tak też zrobiłem i papa Zielona Góro, jadę do tej drugiej, Jeleniej. Podczas jazdy pobawiłem się ustawieniami. Oczywiście Eco S jak Sport (!? w 1,6), radyjko coś tam trzeszczy w tle, dach otwarty, niebo nad głową, to akurat świetne jest. Aluminiowy panel, no duży jest. Plastiki…hmm tutaj musze wyrazić moją niepochlebną opinię. Tunel środkowy, plastiki na słupkach B w kabinie – do wymiany. To jest Mercedes, spodziewam się więcej. Ok plastikami się nie jeździ, kilka słów o napędzie i zawieszeniu. 19” do tej konfiguracji to pomyłka, przy prędkościach 100+ w długich łukach koła prowadzą kierowcę, przy elektrycznym wspomaganiu powoduje to mój dyskomfort. Samochód nie do końca przekazuje drogę. Silnik dość żwawy, ale jadę sam. Przy spokojnym użytkowaniu samochodu w cyklu mieszanym nie zszedłem poniżej 7,5l/100 km. Dość dużo.
W samej Jeleniej Górze pojechałem na Górę Szybowcową i tam zboczyłem trochę z asfaltu. Na szczęście było sucho, w przypadku gdyby spadł deszcz, obawiam się że ten egzemplarz miał by problem z poruszaniem się po śliskiej trawie. Jednak na suchej polnej drodze, poradził sobie całkiem OK. No dobrze wracamy do miasta. Tutaj miłe zaskoczenie, praktycznie wszyscy oglądają się za GLA, znaczy się pakiet AMG robi robotę.
Crossover, znaczy to że samochód jest takim pojazdem z wyżej podniesionym podwoziem. Po co? A po to, aby wjechać na krawężnik bez porysowania zderzaka lub aby wysiadająca w zbyt krótkiej spódnicy kobieta, mogła wysiąść bez stresu że okoliczni gapie zobaczą zbyt dużo.
Wracam, niedaleko Bolesławca wieeelka kałuża…no polatane. Ogólnie było to bardzo wygodnie przejechane prawie pięćset kilometrów. Tak bulwarowo, bez ukrytego smoka, albo ukrytego w innej konfiguracji GLA. Zapewne z AMG nie chciał bym wysiadać, ale sam pakiet nie usatysfakcjonował mnie dostatecznie. Jednak GLAmour, dla singla, pary, zdecydowanej kobiety lub jako drugie auto w domu. Poważnym minusem jest tutaj cena, w konfiguracji jakiej jeździłem koszt 170 tysięcy to nie jest zbyt atrakcyjna oferta, wolał bym dozbierać i kupić mojej żonie AMG. Z tego co wiem, da się jednak skonfigurować samochód dość ciekawie w tańszym zestawieniu i wtedy robi się to gla..o przepraszam… gra warta świeczki.