Nie pamiętacie już pewnie wpisu „Ożywamy nieżywe 1, Misja 450 SLC”.

Ja pamiętam i co ważniejsze pracuję nad jego dalszą częścią. Nie pracuję sam oczywiście, w międzyczasie zespół powiększył się o wykfalifikowane do ożywiania ręce dwóch mechaników. Niestety 450 SLC rdzewieje w kącie, ponieważ poszukuję karoserii, która mogła by być dobrym budulcem, dla szkieletu odkrytego po piaskowaniu. Podczas poszukiwań natomiast natknąłem się na rokujący egzemplarz 350 SLC, który szybko wylądował w www.s-oldtimergarage.pl

Pamiętajcie, nie wszystko złoto co się świeci i pomimo, że samochód wyglądał bardzo dobrze, i tutaj znaleźliśmy ciekawe zajęcie, które pochłonęło relatywnie dużo blachy. Ale po kolei…

Samochód był w stanie tak zwanym „do złożenia” jako niedokończony projekt. Po oględzinach do zrobienia komora tylnego bagażnika. Podłoga i progi wyglądały na dobrze zakonserwowane, jednak dopiero na warsztacie okazało się że po głębszym grzebnięciu dłutem i młotkiem, panele i progi są do wymiany. No ale od czego koło angielskie, spęczarka do blachy, rowkarka również była intensywnie używana.

Trzy miesiące pracy i mamy efekt końcowy, nadwozie przygotowane do lakierowania, czekam na termin, bo u dobrego lakiernika z tym niełatwo. W międzyczasie z 450 wzięliśmy podwozie i odnawiamy je, aby po przyjeździe z lakieru zamontować do 350ki co zasadniczo przyspieszy nam ożywienie pierwszego egzemplarza oldtimera w naszym garażu.

Kolejne odcinki Ożywiania już wkrótce. Bądźcie online!!!